Norwegia to raj dla miłośników pięknej przyrody, wspaniałych widoków i oczywiście jej fotografowania. Przyznam się, że przez cały pobyt w tym pięknym (niestety strasznie drogim kraju) cały czas robiłem zdjęcia. Wybrałem niektóre i dodałem klika słów. W Norwegii byliśmy na przełomie maja/czerwca 2003.

Po najechaniu kursorem na zdjęcie pojawi się jego opis a po kliknięciu na zdjęciu można obejrzeć jego powiększenie. Zapraszam do klikania !

Fiord. Fiord. Fiord. Fiord. Fiord - widziany z pokładu promu.
Fiord. Fiord. Fiord. Fiord. Most nad fiordem w Szewcji przy granicy z Norwegią. Zdjęcie zrobione przez szybę z jadącego samochodu.
Norwegia to oczywiście kojarzy się z fiordami więc na początek kilka zdjęć fiordów. Faktycznie są one niesamowite i bardzo malownicze. Można pokonywać je promem (Uwaga! promy na fiordach nie są wcale tanie) lub je objechać nadkładając wiele kilometrów ale podziwiając wspaniałe widoki. Zobaczenie fiordów a dokładnie ich nakarmieni (tak, to nie przejęzyczenie) było moim celem od kiedy usłyszałem zamieszczony poniżej dowcip :-)

Kilku kolegów siedzi przy piwie i opowiadają, gdzie to nie byli i czego nie widzieli. Jeden opowiada o USA i jakim wielkim i ciekawym miastem jest Nowy Jork, inny opowiada o Paryżu i widzianych tam rzeczach. Na to jeden z nich mówi:
"Chłopaki to nic ja byłem w Norwegii, tam to jest dopiero super!"
"A widziałeś fiordy?" - pytają koledzy.
"Nie tylko widziałem, fiordy mi same z ręki jadły!!!"
Jezioro. Górskie jezioro. Góry. Mgła nad jeziorem.
W Norwegii owce są wszędzie - akurat na tym zdjęciu są chyba kozy? Zdjęcie zostalo zrobione przez szybę samochodu. Trola Ścieżka - kręta doroga czynna tylko wiosną i latem jak śnieg spadnie zamykana. Jeśli ktoś nie lubi serpentyn o ma np. lęk wysokości może mieć w Norwegii mały problem... Poranek nad jeziorem (tym samym co na zdjęciu po prawej). To nie świt ale późny zachód słońca zdjęcie zostało wykonane ok. północy na przełomie maja i czerwca.
Norwegia to góry, góry oraz jeziora i oczywiście kręte drogi, którymi wszyscy jeżdżą bardzo grzecznie. Maksymalna prędkość to 80 km/h i trzeba przyznać, że Norwedzy ją przestrzegają. Nawet w tych miejscach, w których można by było jechać szybciej. Na początku trzeba się pilnować aby się do tego przyzwyczaić ale potem to wchodzi w nawyk. Zresztą przy takiej spokojnej jeździe lepiej podziwia się widoki, których nie brakuje. W Norwegii też nie brakuje tuneli te długości kilku kilometrów są częste, natomiast najdłuższy jakim jechaliśmy miał 24,5 km.
Niesamowite wrażenie robi też długi dzień. Słońce jest jeszcze na niebie, nisko nad horyzontem ale na dworze jest jasno i przejeżdża się przez puste wsie i miasteczka. Dopiero spojrzenie na zegarek uświadamia, że jest po 23-ciej. (byliśmy w Norwegii na przełomie maja i czerwca) Nawet jest to korzystne jest więcej czasu na zwiedzanie. Bardzo mi się to spodobało choć zimą jest znacznie gorzej wtedy dzień trwa np. tylko 4 godziny.
Wodospad!!! Stajemy! Wodospad!! Stajemy! Kolejny wodospad... Stajemy? Eeee znowu wodospad... Stajemy? Eeee to tylko wodospad, jedziemy dalej...
WODOSPADY!!! - są wszędzie. Na początku wyglądało to tak: jedziemy i nagle widzimy... duży wodospad! Stajemy, trzeba zrobić zdjęcie. Kilka, kilkanaście kilometrów dalej historia się powtarza. W końcu pomału uodparniamy się na wodospady w Norwegii nie jest to trudne. Kolejny wodospad i tylko westchnienie... eee znowu wodospad. Jak opowiadała nam jedna Norweżka, kiedy była w Chinach wyciągnięto ją na oglądanie wodospadu gdzieś w okolicach Pekinu (o ile dobrze pamiętam...). Chińczycy twierdzili, że jest niesamowity - Norweżka spodziewała się co najmniej Niagary... Na miejscu okazało się, że wodospad był niewielki - w Norwegii można podziwiać tysiące i to znacznie większych są wszędzie. (to wcale nie jest przesada) Szczególnie na wiosnę i na początku lata kiedy tają śniegi.
Pokryte trawą dachy domów - tego się u nas nie widzi. Trawa na dachu podobno świetnie izoluje. Drewniana świątynia napotkana na szlaku przez góry. To nie szklarnia - ta szklana budowla stoi w skansienie w Hamar i chroni ruiny średniowiecznej katedry. Dałość o zabytki jest duża - ruiny katedry w Hamar przykryte sklaną halą .
W Norwegii przeważa drewniana zabudowa. Ciekawostką są stare ale również i nowoczesne domy, których dachy są pokryte darnią. Podobno jest to świetna izolacja cieplna. Można zwiedzać ciekawe muzea lub skanseny - jest ich wiele. Jest tylko jedna mała wada są dosyć drogie, zresztą jak wszystko w tym kraju.
Targ rybny w Bergen. Smaczne świerze norweskie krewetki. Targ rybny w Bergen.
Nie da się ukryć kraj rybołówstwem stoi. Według przewodnika w Bergen zawsze pada - jak my byliśmy to nie padało! Pytani czy to szczęście, czy pech? Widzieć Bergen bez deszczu to podobno rzadkość ale z drugiej strony prawdziwe Bergen to miasto w strucgach deszczu...
Według przewodnika targ rybny w Bergen to podobna miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić. Więc odwiedziliśmy je.
Początek czerwca - wysokość ok. 1000 m n.pm. zamarznięte jezioro. Wspinamy się do góry - rzut okiem za siebie. W czerwcu w Norwegi można spokojnie jeździć na nartach - i to wcale nie trzeba jeździć na lodowiec.
Norwegia leży na północy - powyższe zdjęcia zostały zrobione w czerwcu - fakt, że w górach ale nie zmienia to faktu, że i niżej w nocy było chłodno. Okazało się, że nasze śpiworki, które nigdy dotychczas nie wydawały się za cienkie mogły by być cieplejsze. A wcale nie byliśmy daleko na północy Najdalej na północ dotarliśmy do Alesundu, jednak trzeba wziąć poprawkę na krętość ichnich dróg, powodujących, że odległości są imponujące choć na mapie nie wygląda to wcale daleko). Np. na początku czerwca w okolicach Bergen w nocy temperatura spadała do kilku stopni. Może to co piszę brzmi naiwnie ale jak wyjeżdżaliśmy u nas było gorąco - spodziewałem się, że będzie chłodniej ale, że aż tak nie! Warto o tym pamiętać. Na szczęście Bjorn (nasz zaznajomiony Norweg) pożyczył nam takie śpiwory jak trzeba (Norwedzy są OK!).
Norwegia jest świetna jeśli chodzi o biwakowanie można się rozbijać gdziekolwiek! Są też kempingi ale są one drogi i np. cena wynajęcia domku na kempingu jest nie wiele wyższa od ceny rozbicia namiotu.
To by było na tyle. Warto się tam wybrać, jak się weźmie namiocik i prowiant z domu to wcale nie będzie aż tak drogo.


Powrót na stronę główną

Zabytki UNESCO | Trasy, ciekawe miejsca | Galeria zdjęć | Linki turystyczne
Trochę historii | Czeski smak | Język czeski

Profesjonalny serwis©
jarek@czeski.pl